Efektywność osobista - jak mądrze zarządzać sobą w zawodzie nauczyciela?

o konferencji


POBIERZ PREZENTACJĘ

O tym, jak zarządzać sobą w zawodzie nauczyciela, kontrolować stres i wiedzieć, co jest ważne a co pilne, dowiemy się z e-konferencji MAC pt. „ Efektywność osobista - jak mądrze zarządzać sobą w zawodzie nauczyciela?” Ekspertem tego odcinka będzie dr Joanna Heidtman.

Dr Joanna Heidtman – Psycholog i socjolog. Trener biznesu, doradca, coach.
Wiedze i doświadczenie zdobywała m.in. w University of South Carolina i Cornell University w USA. W Pracowni Procesów Grupowych IS UJ prowadziła przez 14 lat badania dotyczące konfliktów i dynamiki grupowej. Współzarządzający w firmie Heidtman & Piasecki, współzałożyciel Fundacji na rzecz Kapitału Intelektualnego. Adiunkt w Wyższej Szkole Europejskiej im. Tishnera oraz wykładowca na studiach podyplomowych SWPS i AGH. Jako coach pracuje indywidualnie z menedżerami specjalistami, szefami zespołów projektowych.

Serdecznie zapraszamy!

pytania i odpowiedzi eksperta


24.05.2018
14:59
Pytanie:

Jak wyskoczyć z tego nawykowego stresu, kiedy już nie lubię chodzić do pracy, ale nadal jeszcze chcę jak już tam jestem?
Małgorzata Kędzierska

Odpowiedź:

Jeśli „nadal chcę, gdy tam jestem” to znaczy, że nie ma jeszcze wypalenia zawodowego - być może jest przemęczenie, zbyt dużo bodźców i frustracja, że nie ze wszystkiego można się idealnie wywiązać. Wiele zależy od osobowości (w tym aspekcie perfekcjoniści mają trudniej - większe wymagania co do rzeczywistości i siebie oznaczają więcej stresu i frustracji), a także od ogólnych okoliczności życiowych, także niezwiązanych z pracą. Jeśli jednak „chce się, gdy tam jestem”, a zakładam, że chodzi o lekcje, kontakt z uczniami itd., to byc może zbyt doskwiera to, co z samym nauczaniem nie jest merytorycznie związane - biurokracja, sprawy administracyjne, styl zarządzania, czasem niezbyt dobre relacje między samymi pracującymi w danej placówce. „Strzelam”, ale takich czynników jest dość dużo. I wtedy mamy coś w rodzaju „wewnętrznego konfliktu” - lubię i nie lubię jednocześnie, część jest do zaakceptowania, część z trudem. Wtedy patrzymy co można zmienić - czy miejsce, w którym mniej będzie czynników „zrażających”, czy podejście „kocham uczyć, a resztę po prostu przyjmuję, nie angażując w to zbyt dużo emocji”, lub jeszcze inne decyzje/wyjścia. W stanie konfliktu wewnętrznego oczywiście można żyć, ale energii jest coraz mniej, bo utrzymanie spójności pomiędzy „i chcę, i nie chcę” zabiera dużo energii. Podsumowując: można zmienić albo okoliczności, albo podejście..:) Warto też rozpisać sobie w wolnej i spokojniejszej chwili dość przecyzyjnie które z aspektów pracy mnie zrażają, a które lubię i bardzo lubię, sprawiają mi satysfakcję, doładowują motywacyjnie i energetycznie. Może z tego urodzą się jakies wnioski?;-) Pozdrawiam.
Dr Joanna Heidtman

24.05.2018
18:05
Pytanie:

Dzień dobry! Wykład Pani był bardzo inspirujący i ciekawy. Sądzę, że wiele postaram się wdrożyć w swojej pracy i podejściu do podejmowanych zadań i w wyznaczaniu celów. Brakowało mi jednak odpowiedzi na pytanie: " Co robić, gdy oczekiwania rodziców czy przełożonych (nie uczniów) są nieadekwatne do możliwości dzieci i czasu pracy (40 godzin tygodniowo) ?" Nieraz, nie mamy możliwości sprostać stawianym nam celom i jest to od nas niezależne, ale w jakiś sposób czujemy się winni, że kogoś zawiedliśmy. Poza tym nawał pracy papierkowej, udowadniania na papierze, że pracujemy (ciągle jakieś sprawozdania, dokonywanie ewaluacji, zaznaczania w rozkładach realizowanych materiałów rzeczy realizowanych w ramach programu profilaktyczno- wychowawczego, proorientacji zawodowej, stałe aktualizacje dokumentów szkolnych, udziały w konkursach, do których obligują nas dyrektorzy, kuratorzy, ministrowie, itp. Tylko na pracę z dziećmi coraz mniej czasu. Gdy nauczyciele skupia się głównie na pracy z uczniami, to się mówi, że nic nie robi (bo przecież, te oboczności ktoś powinien robić!). Jak być asertywnym w tych czasach, żeby nie zostać posądzonym o lekceważenie swoich obowiązków i zostać docenionym przez innych (zwłaszcza jeśli klasa jest mało liczna i dzieci wymagające intensywnej pomocy psychologiczno- pedagogicznej?). Obecnie nasza praca jest bardziej frustrująca ,niż przynosząca satysfakcję, choć zawsze staram się dostrzegać światełko w tunelu, żeby całkiem nie stracić motywacji do dalszej pracy, bo przecież to praca, którą wybrałam i przez 30 lat z przyjemnością szłam do niej. Teraz ochota jest coraz mniejsza.... No, trochę ponarzekałam, ale mi ulżyło:) Pozdrawiam i dziękuję za wykład ! Agnieszka Konopka
Agnieszka Konopka

Odpowiedź:

Pani Agnieszko, jestem świadoma (Tak!) tego co Pani pisze i bardzo mnie to martwi. Jako psychologa, jako człowieka. Nieraz oglądam bardzo podobne problemy w środowisku lekarzy - dokumentacje, papiery, systemy itp., a na pacjenta czasu nie starcza..A już na pewno na kontakt z nim, relację - to co przecież też „leczy”…Podobnie jest z pracą nauczyciela - to nie jest „dowiezienie” wiedzy, która ma być nauczona - dziś wiedza dostępna jest na kliknięcie, są wspaniałe i dostępne jej źródła w sieci, książkach, edukacji pozaformalnej itd. Ale rola nauczyciela to co innego (przynajmniej dla mnie, proszę mi wybaczyć jeśli się srodze mylę;) - to kształtowanie postaw, motywacji, wpływanie na całe życie tych młodych lub bardzo młodych ludzi. Oni tam (w szkole) uczą się podstawowych reguł - tak nauki, jak i relacji, współpracy z innymi, sprawiedliwości i innych wartości itd. Jeśli nie potrafimy Tego wycenić w pracy nauczyciela, to nic nie potrafimy..:( Oczekiwania rodziców i przełożonych bywają zbyt wysokie, czy po prostu nierealistyczne i trudno mi powiedzieć Co można zrobić, poza tym, żeby (z rodzicami) rozmawiać, „urealniać”, wyjaśniać…Oczywiście, że każdy rodzic zna swoje dziecko najlepiej, ale bywa, że nie do końca rozumie mechanizmy psychologiczne, motywacyjne, emocjonalne właściwe dla danego wieku i jednostki..Relacja rodzic - nauczyciel bywa wspaniałą współpracą, ale bywa też wyboistą drogą..;)
Dr Joanna Heidtman

24.05.2018
19:59
Pytanie:

Dzień dobry, Bardzo dziękuję za prezentację. Skłania do myślenia i pochylenia się nad swoimi potrzebami. Co zrobić, gdy nie a już sił, a trzeba je znaleźć, aby zamknąć rok? W myśl - z pstego w próżne... Z pzodrowieniai, K. Krycka
Pytanie anonimowe

Odpowiedź:

Także pozdrawiam serdecznie. „Z pustego” nie nalejemy, proste. Jeśli wyczerpiemy naszą odnawialną każdego dnia energię (odnowa poprzez sen, jedzenie, relaks) zaczynamy czerpać z nieodnawialnych zapasów. Wtedy pojawia się choroba, bóle fizyczne, czasem depresja. To dlatego zdecydowałam się wygłosić ten wykład - żebyśmy byli bardziej świadomi i robili „bilans” wydatków i wpływów na nasze „konto” energetyczne częściej niż raz na parę lat, kiedy np. dopadnie nas już jakieś poważne schorzenie. Musimy nasze zasoby UZUPEŁNIAĆ na bieżąco. Czy to jest hobby, czy dobre ciepłe i podtrzymujące relacje w domu, na które poświęcamy nasz czas i uwagę, czy jakakolwiek inna forma aktywności angażująca nasze emocje, psychikę, a także ciało, która sprawia nam radość, dodaje sił, jest „wpłatą” na konto energetyczne (przepraszam za te ekonomiczne metafory, ale to świetnie oddaje istotę). Oczywiście czas wakacji, urlopu, czy innej przerwy od pracy i spraw z nią związanych to właśnie taki okres „zasilania”, potem jednak nie można zużyć wszystkiego w kilka tygodni, bo znowu na koniec roku będziemy jak kierowca, któremu już pali się w aucie lampka rezerwy, a do stacji benzynowej daleko. Są różne metody i sposoby - ważne by sobie nie szkodzić (np. przez „zamartwianie” się, „przeżuwanie” problemów i wyzwań, ale też przez brak snu, niezdrową dietę i długotrwały brak relaksu, spokoju itd.). Tak więc przejmijmy odpowiedzialność za stan naszej energii..;-) Nie odbierajmy jej sobie sami (nie możemy uniknąć stresu, trudności i przykrych wydarzeń, ale mamy wpływ na to jak do nich podchodzimy, jak myślimy, czy mamy takie osoby, których obecność nas wspiera itd.). To ważne, pozdrawiam!
Dr Joanna Heidtman

Powyższe pytania zostały zadane podczas czatu z ekspertem MAC po premierze e-konferencji.